niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział trzynasty


Witajcie! W czwartek konkurs z histori.. BRRR
Inez, Aniu- coś przez wielkie C!!! 3:)
  Elsa wpatrywała się zaskoczona w Piaska. Popatrzyła na Jack'a. Na jego twarzy nie było śladu zdziwienia. Elsa stężała. Piasek otworzył usta i zaczął recytować głosem Rea'i.
- Gdy przyjdzie ostateczny czas, pani Lodu zostawi was. Jej serce Ciemność pokryje jej gniew nikogo nie ominie. Gdy z Ciemnością siły złączy, by oddać jej wieczną cześć pani Lodu ofiarę złoży wbijając sztylet tego, o kogo najbardziej troszczy, martwi się. Krew zaleje osobę, którą kocha najbardziej. Ciemność zatriumfuje, cały świat pogrąży. 
Oczy Piaska przestały błyszczeć. Ludek opadł na ziemię i osunął się na nią nieprzytomny. Jack podbiegł do strażnika.
-Piasek! Otwórz oczy...Piasek! - wołał. Po chwili Piasek otworzył oczy.
- Pamiętasz coś? - zapytała Elsa. Strażnik pokręcił głową.
- Elso.. Pani Lodu.. to o Tobie? - spytała cicho Anna. Elsa poczuła wielką gulę w żołądku. Zgięła się w pół i upadła na podłogę..
- Zabije Cię. Według Prorocta Cię zabije- powiedziała do Anny. Łzy zaczęły same płynąć z jej oczu.
- Nie! Elso.. Nigdy byś mi tego nie zrobiła wiem o tym..Przebrniemy przez to razem- odparła rudowłosa. Zbliżyła się do siostry żeby ją przytulić. Elsa odsunęła się jak Anna chciała zrobić jej krzywdę.
- Nie dotykaj mnie! Nie powinnaś przy mnie być! - krzyknęła krzutsząc się łzami. Jack położył rękę na jej ramieniu.
- Elso. Przepowiednie prawie nigdy się nie sprawdzają. Nigdy nie skrzydziłabyś Anny, wiemy o tym. Wiemy też, że nigdy nas nie opuścisz. Ciemność chce żebyś tak myślała, chce zniszczyć w Tobie dobro. Ale jej się nie uda. Rozumiesz? - powiedział cicho. Elsa kiwnęła głową. Anna podeszła do niej i mocno ją przytuliła. Po chwili się zerwała.
- O mój Boże! Może to nienajlepszy moment, ale muszę powiedzieć Kristoffowi o naszym dziecku! O matko.. Co powiedzą konsulowie? Nie mamy ślubu!A jak stwierdzą, że się puszczam? - mówiła na głos.
- Wtedy ich zamrożę-odparła spokojnie Elsa. Anna uściskała ją jeszcze raz i pobiegła do Kristoffa. W tym momencie do sali wszedł konsul Rotcher.
- Witamy królowo - powiedział ze swoim pasukdnym uśmieszkiem.
- O co chodzi Rotcher? - spytała. Konsul nie odpowiedział. Jego wzrok padł na Emmę. Elsa skarciła się w duchu. Przecież ją mógł zobaczyć! Rotcher zmarszczył brwi i podszedł blisko do Elsy. Dziewczyna czuła jego odrażający oddech na karku.
- Z całym szacunkiem, ale po co sprowadza królowa do zamku brudne wieśniaczki? Ich miejsce jest na  ulicy - wyszeptał. Jack stojący koło Elsy zacisnął pięści.Królowa również chętnie walnęłaby konsula. Nie mogła jednak dać się sprowokować.
- Kogo śmiesz nazywać wieśniakiem skoro nie jesteś lepszy od nich? Nigdy więcej nie wyrażaj się tak o moich poddancyh, zrozumiano? Jeśli jeszcze raz usłyszę jak mówisz tak o kimkolwiek natychmiast wydalę Cię z zamku, a może nawet z Arendelle. - warknęła. Rotcher odskoczył i zmierzył ją gniewnym spojrzeniem.
- Wybrała już sobie królowa męża? Czas tyka..Kto wie, czy jeśli straci pani koronę, nowy władca pozwoli by została pani z rodziną w zamku- wybełkotał tonem wskazujący, jakoby on miał objąć władzę.
- Czy Ty mi grozisz? - Elsa spiorunowała go wzrokiem.
- Oczywiście, że nie. Ja tylko radzę się pospieszyć - odparł.
- Wyjdź. Mam dużo do zrobienia- powiedziała.
- Wedle rozkazu- odpowiedział z fałszywym uśmieszkiem i wyszedł. Emma stała w miejscu jak zaczarowana. Po chwili zerwała się i chciała pobiec za Rocherem.
- Co ty wyprawiasz? - spytała Elsa zagradzając jej drogę.
- Nie pozwolę by ten stary dziad tak o mnie mówił! Wszystko słyszałam! - warknęła.
- Chodź.Zdejmiemy z Ciebie twoje stare ubrania. Ty i Ania macie podoby wzrost. Ubierzemy Cię w coś ładnego- postanowiła Elsa i ciągnąć dziewczynę wyszły z komnaty.
                                                                            ***
Godzinę później Emma była niedoponania. Włosy miała rozpuszczone i teraz falami spływały na jej plecy. W pomarańczowej suknii wyglądała jak prawdziwa księżniczka.
- Wyglądam wspaniale! Gdyby James...- zaczęła ale przerwała. Spuściła wzrok na ziemię. Elsa podeszła i przytuliła Emmę.
- Już dobrze- powiedziała. Nagle do sali wszedł Jack.
- O co chodzi? - spytała Elsa.
- Jak to o co? Musimy poćwiczyć. Kontrola panowanie nad mocami. Spotkajmy się w lesie za dwadzieścia minut. - odparł poważnie.
- W porządku. - odpowiedziała królowa. Emma przestała łkać i pokazała się Jackowi.
- I jak braciuszku? Tak ładnie to w życiu nie byłam ubrana- zaśmiała się przez łzy. (Donia, teraz wyobraź sobie Jacka z wiesz jaką miną :o )
- Wyglądasz przepięknie Emmo! - zawołał z podziwem.
- Mama by się ucieszyła widząc mnie tak ładnie ubraną. Wiesz, nie mieliśmy zbyt wiele pieniędzy. Nie da się zrobić takich pięknych sukni ze starych worków. - wyjaśniła Elsie brunetka. Jack odwrócił wzork. Przypomniał sobie jak pomagał mamie by utrzymać dom.
- Muszę lecieć. Do zobaczenia Elso. Emmo wyglądasz prześlicznie - pożegnał się i wyszedł.
                                                                         ***
Jack stał przed lasem. Czekał na wiadomość od Mikołaja. 
-Jack! Jak się miewasz? - usłyszał za sobą tubalny głos. Mikołaj, chociaż mniej radosny niż zwykle, dalej emanował ciepłem. Przy pasie miał szablę i rewolwer, a czerwony kubrak odsłaniał tatuaże. Jack podejrzewał, że w poprzednim życiu Mikołaj był korsarzem czy coś w ten deseń.
- Dobrze. Słuchaj jest sprawa. Rea, ta strażniczka przemówiła przez Piaska. Ogłosił Przepowiednie. - powiedział prosto z mostu. Mikołaj pogładził brodę.
- Nie dobrze. Słyszałem coś o tym. Jak myślisz kto może być tą całą Panią od Lodu? - spytał Mikołaj.
- Dziewczyna która ma tutaj moc. Elsa.Możemy jej ufać, ale ona ma bardzo mało wiary w siebie. Trzeba ją obserwować. Kto wie, jak Ciemność będzie mogła nią manipulować..- powiedział.
- Jack?- chłopak odwrócił się i zobaczył za sobą Elsę. Widać było, że jest wściekła.
- Obserwować? Nie wiadomo co Ciemność będzie mogła ze mną zrobić?- powtarzała jego słowa. Jack rzucił Mikołajowi szybkie spojrzenia i święty zniknął.
- Elso nie denerwuj się tak. Nie oto chodzi..- zaczął ale dziewczyna mu przerwała.
- Mówiłeś, że jestem silna! Że jej się nie uda! - krzyknęła wściekła. Wszystko co mówił to kłamstwo!
- Elso do cholery! Przestań się zachowywać jak rozpuszczona księżniczka. Podsłuchałaś, wyrwałaś coś z kontekstu, nie wiesz o co chodzi więc się mnie nie czepiaj! - warknął Frost, przejeżdżając dłonią po włosach.
- Nie zachowuje się jak rozpuszczona księżniczka! Nienawidzę jak ktoś udaje mojego przyjaciela, a potem coś przede mną ukrywa! Czemu mi nie powiedziałeś o swoich prawdziwych odczuciach co do sprawy? - zawołała.
- O nie wiem! Może dlatego, że pani delikatna Elsunia odrazu się rozryczała, i nie chciałem by wszystko zamroziła, bo nie umie utrzymać kontroli! - odparł głosem ociekającym ironią i sarkazmem.
- Miałam prawo być zdenerwowana! Bo według przepowiedni mam zabić własną siostrę i was wszstkich tak ogółem! - odwarknęła. Dookoła niej zaczął wirować śnieg.
- Nawet teraz nad sobą nie panujesz! Zobacz co robisz! - krzyknął. Jego głos ledwo przebijał się przez chmury śniegu. Elsa się opanowała. Śnieg opadł.
- Wynoś się z Arendelle. Wszystko było w porządku dopóki się nie pojawiłeś.- odparła. Elsa odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę lasu.

                                                                    ***
Anna weszła do stajni. Kristoff karmił Svena. 
- Kristoff... Muszę Ci coś powiedzieć. - powiedziała. Blondyn podbiegł do niej przerażony.
- Co się stało Aniu? O co chodzi? O nie.. Chcesz mnie rzucić? - spytał ze wzrokiem szczeniaczka.
- Co?! Nie! - odpowiedziała.
- To o co chodzi? - spytał z wyraźną ulgą.
- Kristoff.. Będziemy mieli dziecko- wypluła z siebie. Przez chwilę stali w ciszy. 
- Naprawdę? - zapytał. Anna pokiwała głową. 
- To wspaniale! - ryknął i obrócił rudowłosą w powietrzu. Po chwili postawił ją na ziemi i mocno pocałował.

                                                                     ***
Elsa szła między drzewami, co jakiś czas któreś zamrażając. Jeszcze nigdy nie była tak wściekła.
- Zaczekaj! - usłyszała za sobą głos. Jack. Udała, że go nie słyszy.
- Nie zachowuj się tak! Porozmawiajmy! - powiedział. Instynktownie czuła, że jest tuż za nią. Odpowiedziała mu ironicznym parsknięciem. Nagle poczuła jak coś przykuwa ją do drzewa. 
- Puść mnie!- warknęła i próbowała się wyrwać, jednak na próżno. Jack opierał dłonie na jej ramiona, nie pozwalając jej się ruszyć. Wpatrywali się w siebie nawzajem, a gniew buzował w ich żyłach,
- Bo Cię zamrożę Ty!...- zaczęła ale nie była w stanie nic powiedzieć. Jack nachylił się i ją pocałował. Dziewczyna była tak zaskoczona, że nie zauważyła okazji i się nie wyrwała.Ale dotarło do niej, że wcale tego nie chciała. Odwzajemniła pocałunki.
Całowali się uwalniając buzujące w nich emocje. Elsa czuła przez cienki materiał sukienki szorstką korę drzewa, ale miała to w nosie. Przesiewała przez palce srebrno-białe włosy Jacka.
Zapomnieli o Proroctwie, o Ciemności i kłótni. Po dłuższej chwili oderwali się od siebie. Ciężko oddychając pochylili głowy i oparli o siebie czoła. Jack uśmiechnął się do Elsy, a dziewczyna czuła jak się rumieni. Po chwili Jack odszedł kawałek, i widać było,że jest zawstydzony.
- Ym..Wracajmy do zamku.Pewnie Emma i Anna się niepokoją.- powiedział. Elsa pokiwała głową.
Szli w milczeniu, jakby wyparowało z nich całe człowieczeństwo. Zachowywali dystans, jakby przed chwilą się nie całowali oparci o stare drzewo.
- Mam pomysł..Wiesz, umiem latać. Może jakby Cię złapał ze rękę, to polecielibyśmy razem? W sensie.. dotarlibyśmy szybciej do zamku - zaproponował. Elsa kiwnęła głową. Jack podszedł do niej i złapał ją w talii, a królowa już po raz kolejny oblała się czerwonym rumiencem, kontrastującym z jej jasną cerą. Po chwili razem wzlecieli w noc.

                                                              ***
- I jak? -wśród kamiennych grot rozległ się damski głos. Postać w kapturze skłoniła się Ciemności.
- Doskonale o Pani. Nie podejrzewają, że mają wśród siebie zdrajców. 
- I nie będę podejrzewać. Już ja o to zadbam

CDN.

niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział dwunasty

Kolejny jakże wspaniały rozdział ^.^
Widzisz Inez? Nic się nie zbliża ku końcowi - ale jeśli chodzi o akcję, to mam ją zaplanowaną na około 20- 25, rozdziałów ( znając mnie, wyjdzie 30 :P  ) 

Zapraszam na ten rozdział 
P.S Chyba mój ulubiony =^.^=


Jack wpatrywał się w siostrę. Poczuł nagły ból w żołądku. Ona żyje. Przed jego oczami znowu ukazał się widok stojącej nad pęknięciem Emmy. Jej krzyk rozbrzmiewał jej w uszach.
-Jack? Czy to Ty? - spytała brunetka. Elsa wpatrywała się w Jacka pytająco. Emma podbiegła do brata i mocno go przytuliła.
- Emma? Ty..żyjesz?  - zawołał zdziwiony. Nagle usłyszeli szmer w jednym z tuneli.
- Wynośmy się stąd. - zarządziła Elsa. Wszyscy szybko wyszli z groty. Powietrze było ciężkie i unosił się w nim zatęchły zapach zgnilizny. Królowa wpatrywała się w siostrę Jacka. Jak to możliwe, że ona żyje? Po ponad trzystu latach? Jednak patrząc na dziewczynę, Elsa widziała podobieństwo. Gdyby Jack miał ciemne włosy i oczy, wyglądaliby prawie jak bliźnięta. Po chwili wyszli na zewnątrz.
- Jack.. Ty żyjesz. Jak mogłeś mi to zrobić?! krzyknęła wściekła. Głos piętnastolatki poniósł się echem po ogrodach. Brat spojrzał na nią zaskoczony.
- Po tym jak wpadłeś pobiegłam do mamy. Ludzie z wioski, próbowali Cię wyłowić, ale przepadłeś. Przez te całe lata zadręczałam się, że to przeze mnie nie żyjesz! Mama wpadła w depresję, i zmarła dwa lata po tym jak.. co się z Tobą działo? Jak to miał być jakiś żart to się nie udał! I czemu się nie postarzałeś? I czemu masz srebrne włosy i niebieskie oczy? Co to za ubranie? Minęło sześć lat! - zawołała. Jack popatrzył na Elsę. Podszedł do siostry i chwycił ją za ramiona.
- Ema.. minęło ponad trzysta lat- powiedział cicho. Dziewczyna cofnęła się o krok.
- Nie.. to niemożliwe! Przestań w końcu robić sobie żarty! - powiedziała. Wpatrywała się zdezorientowana w Elsę i Jacka.
- Emmo.. On mówi prawdę - odparła cicho Elsa. W oczach Emmy pojawiły się łzy.
- James...Kłamiecie! Wszyscy kłamią! - krzyknęła i jak mała dziewczynka odwróciła się i pobiegła przed siebie. Jack chciał za nią pobiec, ale Elsa pokręciła głową.
- Musi pobyć sama- stwierdziła.
- Może zabiore ją do współczesnego świata. Nie obraź się, ale tutaj jest średniowiecznie- powiedział słabo. Usiadł na ławce i ukrył twarz w dłoniach.
- Nie mogę, uwierzyć w to, że ona żyje. Po tylu latach.. - mówił sam do siebie.
- Jack..Czy Ty na pewno Twoja siostra? - spytała Elsa.
- Myślisz, że nie poznałbym własnej siostry?- parsknął chłopak.
- A jeśli to Ciemność podstawiła kogoś, żeby ją udawał? - wyrzuciła z siebie przypuszczenia. Jack zerwał się z ławki.
- Nie wierzę w to. Po ponad trzystu latach odzyskałem siostrę, a Ty gasisz moją nadzieję? No dziękuję Ci bardzo- prychnął i wzleciał w powietrze.
- A może jakieś słowa podziękowania za ratunek? Ja tylko myślę racjonalnie, ale dla pana Jacka to grzech!-warknęła dziewczyna. Chłopak machnął rękę, i odleciał. Elsa wściekła tupnęła nogą, Wszystkie rośliny w odległości pięciu metrów pokryła gruba warstwa lodu, co jeszcze bardziej rozdrażniło królową. Zdenerwowana uniosła głowę do góry. Zamroziła wejście do podziemnych jaskini i ruszyła na zamek.

                                                                     ***
  Piasek był słaby-bardzo słaby. Po tym, jak dziewczyna od ognia została pochłonięta, wyruszył by pomóc Zębuszce. Próbował jej pomóc w walce z Ciemnością, ale nie udało mu się. Patrzył jak jego przyjaciółka ginie, a sam nie mógł nic zrobić. Nie miał kontaktu, z innymi strażnikami oprócz Zając. Strażnik Nadziei skierował go do Jacka.
 Strażnik Snów wolno lewitował nad wzgórzami Arendelle. Usunął trujący jad który wstrzyknęła mu Ciemnośc, ale jego siły, jeszcze się w pełni nie zregenerowały. Wylądował na jednym ze wzgórz bliżej pałacu.
- A Ty kto? - usłyszał głos. Nad nim stał wesoły bałwan. Duży pomarańczowy nos wesoło dyndał, a oczy wpatrywały się w Piaska zaciekawione. Nad strażnikiem zaczęły pojawiać się obrazy.
- Ale to faaajne! To kim jesteś? - spytał znowu. Piasek przewrócił oczami.
- Zaprowadzę Cię do zamku co? Będziesz nową maskotką! Jaki ty słodziusi jesteś! - zawołał Olaf, i wziął Piaska na ręce, po czym pognał do zamku.

                                                                 ***
  Emma siedziała w porcie. Nogi miała zanurzone w wodzie. To wszystko było takie dziwne. To niemożliwe, by minęło, aż tyle lat. James... Po śmierci matki, dziewczyna trafiła do sąsiadów. Zaprzyjaźniła się z ich synem. Mijały lat, a oni się w sobie zakochali. Emma pamiętała te motyle w brzuchy.On jeden potrafił odwrócić jej uwagę od śmierci brata i matki. Planowali ślub! Jak przez mgłe, dziewczyna przypomniała sobie pewien wiosenny poranek.
Szła nazrywać kwiaty do wazonu. Wychodząc, podkradła się do pryczy Jamesa, i pocałowała go. Wyszła jak co ranek. Rosa błyszczała we wschodzącym słońcu. Dziewczyna wdychała rzeźkie powietrze.
- Emma! - usłyszała. Ten głos... Jack? Emma pobiegła w tamtym kierunku. Po chwili znalazła się nad jeziorem. Zesztywniała. Głos dochodził z wody. Dziewczyna podeszła bliżej. Nachyliła się. Nad nią pojawiło się coś ciemnego i....
Następnie Emma obudziła się w lochu, w którym znalazła ją Elsa. Widziała przelotnie Ciemność, ale ta nie zdawała sobie trudu by z nią porozmawiać. Skoro minęło tyle lat, James z pewnością już nie żył. Jakim cudem ona w ogóle żyła? To wszystko było kłamstwem. Na pewno. Emma spojrzała na ocean. Po wypadku Jacka, nie chciała nauczyć się pływać. Nie zbliżała się blisko do wody. Ale teraz, chciała się zanurzyć. Chciała widzeć zamykającą się nad nią tafle wody. Chciała znowu zobaczyć Jamesa. Dziewczyna spojrzała na niebo. Następnie zsunęła się i z pluskiem wpadła do wody. Coś ciągnęło ją na dno. Ocean był zimny i dziewczyną wstrząsnęły dreszcze. Ale zaraz z nim będzie. Czuła wielki ból w klatce piersiowej, bolało ją gardło. Zaczęła się dusić. Opadała na dno. Niżej i niżej. Nagle poczuła jak coś pcha ją w górę.
- Zwiarowałaś?! - usłyszała wrzask. Ciepłe promienie słońca oświetlały jej twarz. Otworzyła oczy. Nad nią stał wściekły Jack.
- Chciałaś się zabić tak? Wszystko widziałem! Nie waż się więcej! Już raz myślałem, że Cię straciłem. Nie chcę po raz drugi! - krzyczał i pochwili mocno ją przytulił. Emma była zdezorientowana. Bez ruchu siedziała na promenadzie. Niebieska bluza Jacka, była mokra, ale mimo to ogrzewała przemarzniętą dziewczynę. Emma po chwili odwzajemniła uścisk. Jak mogła być tak głupia?
Odzyskała brata.

                                                                ***
Elsa siedziała przy kominku. Jak Jack znowu mógł mieć do niej tak absurdalne pretensje? Nagle drzwi do biblioteki otworzył się z hukiem. Do środka wpadł Olaf, z Piaskiem.
- Olaf? Kto to jest? - spytała Elsa. Przypomniała sobie, jak parę miesięcy temu bałwanek przyprowadził do zamku pięć kotów i trzy szopy pracze. Ale osobnik ,którego trzymał na rękach nie przypominał zwierzęcia.
- Możemy go zatrzymać?- spytał. Postawił strażnika na ziemi. Ten natychmiast podjął "rozmowę". Nad jego głową wyświetlały się kolejne obrazy- płatek śniegu, laska, coś co wyglądało jak cień.
- Musisz być strażnkiem. Szukasz Jacka?- odgadła Elsa. Piasek się uśmiechnął. W tym samym momencie do komnaty wpadła  Anna.
- Elsa, muszę Cię przeprosić ja... A to kto? - spytała widząc Piaska.
- To strażnik snów- odparła ze stocikim spokojem Elsa. Rudowłosa zdezorientowana wpatrywała się w Piaskowego Ludka.
- Elso.. Może to nie najlepszy moment, ale ja naprawdę strasznie Cię przepraszam. Nie powinnam była tak reagować. Wybaczysz mi? - spytała. Elsa podeszła i przytuliła siostrę.
-Oczywiście. - odparła. Piasek wpatrywał się w Annę. Po chwili podszedł i wskazał na jej brzuch.
- O co mu chodzi? - spytała zaskoczona rudowłosa. Nad głową Piaska pojawił się wózek, miś, a potem grzechotka.
- Czy.. Anna jest w ciąży? - zawołała zaskoczona Elsa. Piasek kiwnął głową. Anna zbladła i usiadła na krześle.
- Co? Ale.. To znaczy... CO?! - krzyknęła. Elsa zamarła, ale podeszła do siostry.
- Anno.. będzie dobrze. Ja..- zaczęła, ale do komnaty wszedł Jack z siostrą.
- Piasek! - Jack uradowany uścisnął Ludka. Piasek uciszył go ręką i spoważniał.
- O co chodzi? - zapytał Frost. Strażnik Snów zamknął oczy. Gdy je otworzył , świeciły się na biało.
- Elso, wysłuchaj mnie- zwrócił się do dziewczyny. Elsa znała ten głos.
- Rea? Co mam usłyszeć?
- Kto to jest? - odezwała się Anna, ale Elsa zbyła ją machnięciem ręki. Piasek wzleciał i znów przemówił. Jack podświadomie wiedział o co chodzi.
- Czas na Proroctwo.

C.D.N.