wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział ósmy


Nowy rozdzialik ^^  Miałam dodać już coś w środę, bo wróciłam wcześniej z zimowiska ( chora ja, chora )
ale strasznie źle się czułam. Teraz jest lepiej więc czytajcie i komentujcie <3
A w następnym poście L.A o.O

Elsa stała niedaleko lasu. Ze zdenerwowania przygryzała wargę i co chwila mechanicznym ruchem wygładzała suknię. Dzisiaj miał rozpocząć się jej pierwszy treningowy dzień z Jackiem. Wczorajszej nocy ustalili, że chłopak będzie uczył ją jak kontrolować moce oraz jak się nimi bronić. Myśli królowej, zaprzątał także sen, w którym występowała piękna Rea, która z jakiegoś powodu, kazała Elsie zaufać białowłosemu. Nagle dziewczyna usłyszała za sobą jakiś szmer. Odwróciła się na pięcie, jednak nikogo za nią nie było. Po chwili sytuacja się powtórzyła.
- Jeśli to jakiś głupi żart, to wyłaź Jack!- wrzasnęła. Jej głos odbijał się echem. Ciszę przerwał głośny krzyk. Elsa pobiegła w tamtym kierunku. Na ziemi było pełno krwi. Królowa cofnęła się o krok. Nagle usłyszała za sobą trzask gałązki. Odwróciła się i..
- BUU- krzyknął Jack. Elsa poczerwieniała ze złości.
= Ty.. Ty bałwanie! Jak śmiesz? I.. skąd ta krew? - warczała wściekła. Chłopak nonszalancko zamachał laską i podszedł do czerwonych plam na ziemi.
- Krew? To zwykła czerwona farba. Ale jakwidać, strach potęguje wrażenia- odparł nieudolnie próbując ukryć pojawiający się na jego twarzy złośliwy uśmieszek.
- Jesteś po prostu złośliwym, ordynarnym..- zaczęła Elsa
= Niesamowicie przystojnym...- dopowiedział Jack
- Kretynem! - wykrzyczała wściekła królowa Arendelle. Założyła ręce na piersiach i prychnięciem obruciła się na pięcie i zaczęła się oddalać.
- Ej a Ty gdzie? - w mgnieniu oka Jack znalazł się koło Elsy.
- Nie będę tolerować takich zachowań. Jak Twoja nauka kontroli ma polegać na tym, że doprowadzasz mnie do zawału to ja dziękuję bardzo- warknęła.
- Ale jesteś spięta...trochę zabawy!-zawołał Frost.
- O mało nie zabiłam własnej siostry, a Arendelle zmieniłam w wielką kostkę lodu, a teraz jeszcze ktoś przez moje moce chce mnie zabić? Przecież ja się bawie na całego! - Elsa wyrzuciła ręce w góre. Po chwili w powietrzu roiło się od płatków śniegu.
- Okej, okej. Przepraszam. Możem teraz zacząć?- spytał robiąc minę zbitego psa.
- Bez głupich żartów? - spytała Elsa
- Bez - odparł zrezygnowany Jack.

                                                                            ***
Anna siedziała na łące. Zbierała kwiaty by potem przystroić nimi pałać.
- Do tych niezapominajek pięknie będą pasowały te fioletowe= usłyszała za sobą melodyjny głos. Księżniczka odwróciła się i ujrzała kobietę. Nieznajoma wpatrywała się szarymi oczami w Anne. Po chwili przejechała dłonią po czarnym koku i usiadła koło rudowłosej.
- Masz racje. - odparła Anna. Kobieta siedząc koło Anny stworzyła jeszcze parę bukietów. Rudowłosa była pod wrażeniem. Kwiaty komponowały się ze sobą idealnie.
- Wow, masz do tego dryg - powiedziała rudowłosa z podziwem.
- Dziękuje. Niestety nie mam się z kim tym podzielić. Niedawno straciłam prace - westchnęła czarnowłosa.
- Jak Ci na imię? - spytała Anna.
- Terr - odparła kobieta.
- Cóż Terr, nie zechciałabyś pracować na zamku jako florecistka? - spytała księżniczka.
- Na zamku? Ty musisz być Anną! Wasza wysokość bardzo przepraszam, za moją śmiałość i brak szacunku- kobieta skłoniła głowę.
- Spokojnie. Nic się nie dzieje. Swoje "winy" możesz odpokutować przyjmująć posadę - oznajmiła Anna.
- Będzie to zaszczyt - odpowiedziała Terr. Razem z księżniczką ruszyły w stronę pałacu.

                                                                             ***
-Więc jak tam pierwszy dzień? - spytała Rea przygładzając włosy. 
- Strasznie! O mało nie dostałam zawału- westchnęła Elsa. 
- Będzie lepiej. Nie pozwólcie by Ciemność zagarnęła świat. Nie możecie odpuścić- powiedziała twardo strażniczka Światła. Nagle zza drzew wyłoniła się dziewczyna. Czerwone włosy miała w nieładzie, a na jej twarzy malowało się przerażenie. Rea wstała i podeszła do nieznajomej.
- Dopadła Cię? - spytała a z jej twarzy odpłynął kolor.
- Dopadnie wszystkich. - odparła. Nagle jej oczy zrobiły się czarne.
- Ciemność nadchodzi. Zgasi światło, stłumi ognień. Nic jej nie powstrzyma - wyrecytowała zniekształconym głosem. Zza drzew zaczęła wypływać czarna mgła. Po chwili Elsa nie widziała już nic. Slyszała jedynie krzyk Rea'i.

                                                                          ***
Elsa obudziła się. Jej pokój był oblodzony, Zaczęła ciężko oddychać.
- Wszystko gra? - usłyszała pytanie. Na kanapie pod jednym z okien siedział Jack.
- Co Ty tu robisz? - spytała. Nie podobało jej się, że Frost jest w jej sypialnii.
- Pilnuję Cię. Jestem teraz nie tylko strażnikiem zabawy ale i Twoim. - odparł machając laską.
- Ty nie śpisz?
- Nie potrzebuję snu. Ale Ty tak. Co Ci się śniło? - zagadnął. Elsa usiadła na łóżku i przygładziła włosy.
- Strażniczka. Rea. Już drugi raz. Mówiła, że nie możemy odpuścić. A potem pojawila się jakaś dziewczyna. i zaczęła mówić, żę Ciemność nadchodzi i wszysko zniszczy - streściła sen.  Jack zmarszczył brwi.
- Rea była kiedyś strażniczką Światła, ale uwięziła Ciemność, a sama zginęła. Więc jak się z Tobą kontaktuje? = zastanawiał się na głos.
- To ona powiedziała, żebym Ci zaufała- powiedziała Królowa.
- Od jutro znowu zaczynamy. Nie możemy pozwolić, by to coś dopadło i Ciebie- zarządził.
Elsa obróciła się na drugi bok.
= Dobranoc- wyszeptała i usnęł.a

wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział siódmy+ INFO



Nowy rozdział! Co do informacji, to od soboty przez tydzień będziemy z Inez Ice ( <3 ) na Zimowisku, więc w sobotę i we wtorek rozdziału nie będzie :(    Postaram się dodać coś w czwartek :)
Bardzo wam dziękuje, za wszystkie komentarze, i mam nadzieję, że będzie ich więćej <3


Jack obeserwował rudowłosą jeszcze przez parę dni. Nie widziała go, i strażnik ciągle zastanawiał się jak powiedzieć dziewczynie, że jest w niebezpieczeństwie. Z tego co zrozumiał, była to księżniczka Arendelle, a na imię miała Anna. Wiele razy widywało ją na korytarzach, wraz z blond mężyczną, najwyraźniej jej narzeczonym. Mimo, że próbował, Jack nie mógł odpędzić od siebie także obrazu pięknej dziewczyny, którą z ukrycia widział. Przyłapywał się, że zamiast szukać sposobu na porozumienie się z Anną, błądził po zamku w nadziei, na spotkanie tajemniczej nieznajomej. Szedł właśnie korytarzem, kiedy usłyszał za sobą szept. Obrócił się, ale nikogo nie zobaczył. Ruszył dalej, ale tym razem ktoś wyraźnie powiedział jego imię.
Znał ten głos.
Za nim stał Zając. Miał mniej zaczepną mine niż zwykle, i wydawał się poddenerwowany.
- Co Ty tu robisz? - spytał Jack.
- Nie jestem tu naprawdę. To jakby taki hologram. Jak Ci idzie? - odparł Zając.
- Znalazłem Obdarzoną osobę. Ale ona mnie nie widzi - powiedział strażnik.
- Musisz jak najszybicej się z nią skontaktować. Jakkolwiek. - strażnik Nadziei nie próbwał udawać, że jest spokojny. Jack wyczuł, że coś nie gra.
- O co chodzi? - zapytał.
- Piasek się spóźnił. Dziewczyna, która miała moc ognia została już pochłonięta. Zębuszka i North nie mają na razie niczego. A osoba którą ja znalazłem mi nie wierzy i cały czas za nią latam. Na dodatek Mikołaj dostał zawiadomienie od Yeti, że coś spustoszyło naszą baze. To na pewno Ciemność - wyjaśnił szarak.
- Postaram się. Lada moment, i będzie po wszystkim- obiecał chłopak, mocniej ściskając laskę.
- Po wszystkim. Oby na naszą korzyść - mruknął Zając i rozpłynął się w powietrzu.

                                                                 ***
Anna siedziała naburmuszona na świeżym sianie w stajni.
- Musisz pogodzić się z Elsą. A jeśli ona mówi prawdę? - uspokajał ją Kristoff, siedzący koło niej.
- Nie rozumiesz.. Ona zniszczyła nasz ślub! - wybuchła rudowłosa. Narzeczony delikatnie ją objął.
- Ślub.. to ślub. Coś naprawdę ważnego, ale zdarza się raz w życiu. A Elsa to Twoja siostra. Była jest i będzie. I myślę, że... że bez względu na wszystko nie możecie się długo sprzeczać. Naprawdę chcecie, żeby powtórzyła się sytuacja sprzed dwóch lat?-spytał.
- Masz racje. Musimy się pogodzić.. ale co ze ślubem? - odparła. Kristoff wyjął z kieszeni kawałek sznurka. Zawiązał go na palcu dziewczyny.
- Ogłaszam nas mężem i żoną~! - wykrzyknął a Anna wybuchła śmiechem. Nachyliła się mocno pocałowała narzeczonego. Po chwili stracili równowagę i padli na siano.
- Muszę już iśc- powiedziała Anna i mimo protestów Kristoffa wstała, pomachała mu i wybiegła.
                                                               ***
W tym samym czasie,Jack porozglądał się po korytarzu. Czysto. Uchylił drzwi i wszedł do komnaty dziewczyny. Miał opracowany świetny plan, który powinien zadziałać. Czas szybko uciekał. Zdecydowanie za szybko.
Jack rozglądał się po komnacie rudowłosej dziewczyn. Oprócz niego nikogo nie było.W promieniach księżyca jego włosy lekko błyszczały. Strażnik miał opracowany plan.Skoro nie mogła go zobaczyć, musiał zostawić jej jakiś znak. Powiedzieć jej, w jakim jest niebezpieczeństwie.
- Kim jesteś, i co do cholery robisz w komnacie mojej siostry? - usłyszał za sobą głos. Odwrócił się i spojrzał prosto w oczy Elsy.
- Ty mnie widzisz? - spytał zaskoczony. Po chwili doszło również do niego, że patrzy w oczy ślicznej nieznajomej. Elsa zmarszczyła brwi.
- Czemu miałabym Cię nie widzieć? I pytam ponownie. Co tu robisz?!- zawołała z zaciętą miną. Jack przybrał swój nonszalancki uśmieszek.
- Nikt inny mnie nie widzi. A powodu dla których tu jestem, nie powinny zajmować Twojej ślicznej główki - zaśmiał się z nutą złośliwości.
- Jako królowa, nakazuję Ci natychmiast stąd odejść, Ty nieokrzesany ośle!- warknęła.
- A jak nie to co? Słuchaj, mam ważną sprawę do Twojej siostry, ważą się losy świata i te sprawy. Więc wrzuć na luz, i zajmij się czym tam zajumje się królowa- odparł opierając laskę na ramieniu. Elsa zadygotała.
- Jeśli stąd zaraz nie odejdziesz, będę zmuszona się Ciebie pozbyć, w mniej przyjemny sposób. Ostatnia szansa- mimo narastającej frustracji, dziewczyna siliła się na królewski ton. Jack wzleciał do góry, ku jej zdziwieniu. Po chwili pomyślała jakie ma moce, i o innych magicznych sprawach, więc przestało ją to dziwić.
- A to! - warknęła i strzeliła lodowym promieniem. Jack uchylił się, by wylądować na wprost Elsy. Zrozumiał, jaki popełnił błąd. I ile cennego czasu stracił szukając sposobu by porozumieć się z Anną.
- To Ty masz dar- wyszeptał.
- Odejdź - warknęła.
- Musisz iść ze mną, ważą się losy świata. Myślałem, że to Twoja siostra, ale to Ty. Idzemy- zarządził.
- Nigdzie się nie ruszam. - zaparła się Elsa. Jack mial jej po mału dośc.
- Słuchaj. Nie wiem jak Cię wychowano, i jaka rozpuszczona jesteś, ale wiem, że masz iść ze mną. A jak jesteś zła, to się wyżyj na kimś innym, i zmień zrób sobie kolekcje lodowych rzeźb- powiedział. Cały pokój w chwili pokrył się lodem i szronem.
- Nie mów tak. Nic nie może mi zagrażać. Jednym zagrożeniem dla królestwa jestem ja- odparła.
- Okej. Pokaże Ci coś. - Jack machnął laską i wyczarował troche śniegu. Elsa patrzyła na to jak zaczarowana.
- To Ty! To Ty zepsułeś ślub Anny! - krzyknęła zła.
- Oj, odrazu zepsułem. Chciałem, żeby obdarzona osoba się ujawniła. I tyle - powiedział ze stoickim spokojem.
- Przez Ciebie moja siostra mnie nienawidzi! Tylko dzięki niej umiem utrzymać kontrolę. Nie wiem kim jesteś, ale wynoś się stąd!- wrzasnęła. Koło niej zaczęły wirowac płatki śniegu.
- Nie mogę! Mam misje, a Ty jak widać , we mnie wierzysz. A dopóki wierzysz, będziesz mnie widzieć- odrzekł twardo. Dziewczyna zamknęła oczy.
- Ja - zaczęła mówić. Jack w głębi duszy wiedział, co ma na myśli Elsa
- Ja w Ciebie nie wierzę! - wykrzyczała. Każde słowo kłuło Jacka w serce. Po chwili Elsa otworzyła oczy. Była sama w pokoju. Machnięciem ręki usunęła lód i wyszła. Nie wiedziała, że w pokoju został Jack, próbujący coś do niej powiedzieć.

                                                                      ***
Elsa nie mogła spać.Za każdym razem gdy zamykała oczy widziała twarz tajemniczego chłopaka. Na dodatek od paru dni nękał ją koszmar, w którym stała w mroku, sama i słyszała przerażający śmiech. Minęła godzin, druga,trzecia aż w końcu dziewczynie udało się zasnąć.
Szła po leśnej ścieżce. Drzewa za nią zamarzały, a kwiaty uginały się pod śniegiem. Nagle dostrzegła piękną dziewczynę siedzącą niedaleko. Jak zahipnotyzowana, Elsa podeszła do niej. Nieznajoma miała piękne miodowe loki, które spływały po jej plecach. Na sobie miałą złotą suknie, która rozlewała się na ziemi, więc wydawało się, jakby dziewczyna wynurzała się ze złotej tafli. Promieniał od niej dziwny, ale kojący blask.
- Kim jesteś? - spytała Elsa. Dziewczyna odwróciła się do niej. Była prześliczna. Brązowe oczy, ze złotymi ognikami patrzyły poważnie na królową.
- Musisz mu zaufać- odparła nieznajoma.
- Komu? - spytała zdezorientowana Elsa. Dziewczyna uśmiechnęła się smutna.
-Jackowi. Tak ma na imię ten chłopak. Bądź ostrożna. Nie pozwólcie by moja ofiara poszła na marne- prosiła. Elsa nagle poczuła jak coś odciąga ją od dziewczyny.
- Jak Ci na imię? - zawołała do niej.
- Rea- odparła dziewczyna. Nagle słońce zaszło, a las pogrążył się w mroku. Rea również przestała błyszczeć. Przerażenie wtargnęło na jej twarz, kiedy z ciemności wyłoniły się dwie macki i ją oplątały. Elsa chciała coś zrobić, ale nie mogła się ruszyć.
- Zaufaj mu! - krzyknęła Rea i na raz wszystko pogrążyło się w ciemności.
Elsa obudziła się z krzykiem na ustach. Oddychała ciężko. Jej komnata była oblodzona. Nie zastanawiając wybiegła na balkon. Księżyc jasno świecił i oświetlał twarz Elsy.
- Wierzę w Ciebie- powiedziała. Rozglądnęła się, ale nikogo nie zobaczyła.
- Wierzę w Ciebie rozumiesz? Wierzę! - krzyknęła.
- No i dobrze- usłyszała za sobą głos. Odwróciła się.
Ujrzała Jacka.

niedziela, 8 lutego 2015

Zapowiedź :3

Witam wszystkich!
Wiem, dzisiaj miał być rozdział, ale się nie wyrobię :(
Jutro poprawiam test z geografii ( ratunku....) i mam parę inncyh rzeczy do zrobienia. Ale rozdział pojawi się najpóźniej we wtorek!
A kolejny w czwartek?
Ogólnie będę starał się dawać rozdziały dwa razy w tygodni - w sobotę lub niedzielę oraz we wtorek :)
A na takie zwiększenie apetytu, mały fragment z kolejnego rozdziału :>

"Jack rozglądał się po komnacie rudowłosej dziewczyn. Oprócz niego nikogo nie było.W promieniach księżyca jego włosy lekko błyszczały. Strażnik miał opracowany plan.Skoro nie mogła go zobaczyć, musiał zostawić jej jakiś znak. Powiedzieć jej, w jakim jest niebezpieczeństwie.
- Kim jesteś, i co do cholery robisz w komnacie mojej siostry? - usłyszał za sobą głos. Odwrócił się i spojrzał prosto w oczy Elsy."

wtorek, 3 lutego 2015

Rozdział szósty


Nowy rodział! ( Tak wiem Domi- miał być przed 18, a jest po) Nie zabijaj!


Świeciło jasne słońce. Jego promienie padały na wielki weselny namiot. Na dziedzińcu stały poukładane białe krzesła, a na środku- pomiędzy nimi, od wejścia do pałacu, aż do oplecionej różami altany. To w niej , Kristoff i Anna mieli powiedzieć sobie tak. Kristoff po kilku dniach wydobrzał, więc ślub przyspieszono, by przed nim nie doszło do kolejych katastrof. Goście zaczęli się już schodzić- na szczęście nie usłyszeli głośnego krzyku który wydała z siebie panna młoda.
Anna oddychała ciężko cała zaaferowana. Jej włosy wciąż były w wielkim nieładzie, zgubila naszyjnik, a w buciku złamał jej się obcas, jednym słowem- "szczęście" panny młodej. Obok niej stała Elsa, próbując ją uspokoić.
-  Aniu, wszystko będzie dobrze. Masz drugą parę butów na przebranie, naszyjnik leży o tam, pod stołem, a Twoją fryzurą już się zajmiemy. - łagodziła królowa. Ona była już gotowa, i Ci którzy ją mijali odwracali głowy by bliżej jej się przyjrzeć. Tak pięknie jeszcze nie wyglądała. Miała na sobie suknie w odcieniach błękitu oraz granatu. Kreacja była dopasowana, z lekko rozkloszowanym dołem. Z tyłu miała długie wycięcie do połowy pleców, a w nie po przetykane srebrne nici. Góra sukni była jasnoniebieska, a wraz z długością robiła się ciemniejsza, aż w końcu na samym dole wpadała w czerń. Część jej włosów była upięta, a reszta spływała po jej plecach. Zastanawiała się, czy taki strój jest odpowiedni, ale Anna zagroziła, że jeśli Elsa nie włoży tej sukni, ona jej ją założy i to siłą.
- Masz racje. To w końcu tylko najważniejszy dzień w moim życiu, będę go pamiętała do ostatnich dni, moje dzieci będą o niego pytać, ludzie w królestwie będa gadać, a ja mogę się wywalić w drodze do ołtarza, albo zgubić obrączk, albo.. albo.- Anna zerwała się z krzesła,  nim Elsa skończyła jej fryzurę, w efekcie mnóstwo wolnych kosmyków latało dookoła jej głowy. Królowa wstała, podeszła do siostry i złapała ją za ręce.
- Anno. To niewątpliwie jeden z najważniejszych dni w Twoim życiu. Wiem, co czujesz. Ja też ogromnie stresowałam się przed koronacją. I to nie tylko przez moje moce. Bałam się. Ale nie możesz pozowolić, by strach i stres zniszczyly Twój wielki dzień. Dokończę fryzurę, ubierzesz się i wyjdziesz za swojego ukochanego. - powiedziała patrząc siostrze w oczy.
- Masz racje. Strach ani stres nie zepsują mi mojego dnia! Dokończ fryzurę i pójdę się ubrać...- dziewczyna nagle pobladła.
- O.. mój.... suknia! Będę wyglądała jak ciastko. Na wpół zwrócone. Przez stan Kristoffa w ogóle się nad tym nie zastanawiałam. Spokojnie Anno.. lubisz ciastka co nie? - rudowłosa zaczęła gadać sama do siebie.
- Hej Anna! Jak tam ma się nasza panna młoda? A suknie już widziałaś? - do komnaty wszedł Olaf. Na szyi miał czarną muszkę.
- Niestety tak..Będę ciastkiem! - krzyknęła. Bałwanek spojrzał na nią zaskoczony.
- Elso? Przerobiłaś znowu suknie? O! To teraz będziesz takim ciastkiem. Z kremem czy bez? - pytał Olaf.
- Znowu? Elsa? - Anna spojrzała na nią znacząco. Królowa rozpięła pokrowiec suknii.
- Ja.. trochę ją zmieniłam - odparła. Rudowłosa wstrzymała oddech. Suknia była idealna. Anna z piskiem przytuliła siostrę.
- Dziekuje, dziękuje, dziękuje! Jest idealna! Zaraz która godzina? Matko, spóźnię się na mój własny ślub!- wzdrygnęła się. Elsa w mgnieniu oka dokończyła jej fryzurę. Włosy Anny zostały spięte w luźny kok, którego pojedyńcze cieniutkie pasma otulały twarz dziewczyny. Wyglądała bajecznie. Szybko zbiegły na dół. Tuż przed drzwami, stali strażnicy, gotowi by otworzyć drzwi.
- Gotowa? - spytała Elsa.
- Gotowa - odpowiedziała Anna.

                                                                            ***
Jack szybował nad Arendelle. Kolejne dni. I nic. Próbował znaleźć coś w pałacu, ale nie mógł trafić na nic. Zero magii. Jakby wyparowała. Robił właśnie kolejne kółko, kiedy jego wzrok przykuł dziedziniec pałacu. Przy altanie, do której prowadził biały dywan, stała para.
- Impreza? Beze mnie? - mruknął i na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech. Zleciał na ziemię i stanął za altaną.
- Przebyliście długą drogę, lecz teraz przed całą ludnością Arendelle, przed Bogiem i wami samymi, przysięgniecie sobie miłośc, wierność, i uczciwość małżeńską..- mówił ksiądz. Jack wpadł na pomysł jak zdemaskować osobę z mocami. Zaczął potrząsać laską, przekonany, że kiedy osoba obdarzona ujrzy śnieg jakimś sposobem się ujawni. Na niebie pojawiły się chmury. Śnieg mocno sypał, ale Jack schowany za altaną, nie wiedział jakie szkody wyrządza jego moc. Cały dziedziniec zamarzł. Altana przewrócila się pod wpływem wiatru. Kwiaty z wazonami pospadły, a wielkie wały śniegu uderzały o mury pałacu.
- El..!- krzyczała Anna. Jack nie był pewien czy dobrze uslyszał. Chciał się wsłuchać, ale tuż obok niego pojawił się mały chłopiec.
- Będę krzyczeć - obwieścił.
- Nie młody, no nie rób tego- przekonywał Jack. Nagle chłopiec odwrócił się i uciekł. Jack chcial za nim iśc, ale poślizgnął się i wylądował w zaspie.
W tym samym czasie Elsa próbowała powstrzymać wichurę. Ale na nic.
- Wszyscy do środka! - krzyknęła najgłośniej jak potrafiła.

                                                                         ***
Dziedziniec był pełen śniegu. Złamane krzesła, rozbite wazony i przewrócona altana- tyle zostało z wymarzonego dnia  Anny. Kiedy śnieżna burza dobiegła końca, ludzie wrócili do swoich domów. Anna siedziała przy kominku w bibliotece. Koło niej stała Elsa.
- Anno.. to naprawdę nie ja! - powiedziała. Rudowłosa milczała i ze wściekłą miną wpatrywała się w ogień.
- Było idealnie... mieliśmy powiedzieć sobie "tak"... ale nie. Musiałaś to zniszczyć! - wybuchła.
- To nie ja! - odparła Elsa.
- Jasne! Był piękny słoneczny dzień, i nagle buch! Burza śnieżna pojawiła się znikąd? W środku lata?
- Wiem, jak to wygląda, ale.. - zaczęła królowa.
- Jak mogłaś zrujnować mój ślub! Nie chciałaś bym była z Kristoffem? Jako jedyna w królestwie masz moce, i nawet się nie przyznasz? - warknęła Anna. Twarz Elsy stężała.
- Nie przyznam się do czegoś czego nie zrobiłam- odparła. Na podłodze zaczął rozprzestrzeniać się lód.
- Widzisz? Nawet teraz nad tym nie panujesz! Nigdy tak naprawdę na tym nie zapanowałaś i nie zapanujesz! - krzyknęła Anna.
- Dosyć! - warknęła Elsa. Płomień w kominku zgasł.
 - Jestem Twoją siostrą i w dodatku królową. Możesz myśleć co chcesz, ale ja tego nie zrobiłam. I nie będę Ci się z niczego tłumaczyć!- krzyknęła i wściekła wyszła na korytarz. Nie świadoma, że za zasłoną na przeciwko drzwi stał młody chłopak ruszyła korytarzem. Jack zdążył się jej jednak przyjrzeć.Piękna twarz nieznajomej wciąż migała mu przed oczami. Chwiejnym krokiem wszedł do komnaty. Była cała oblodzona, a na jednym z foteli siedziała rudowłosa dziewczyna. Jack przeanalizował sytuajcę. Oblodzona komnata, a w niej dziewczyna. Frost uśmiechnął się i był już pewien.
Znalazł obdarzoną osobę.