wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział siódmy+ INFO



Nowy rozdział! Co do informacji, to od soboty przez tydzień będziemy z Inez Ice ( <3 ) na Zimowisku, więc w sobotę i we wtorek rozdziału nie będzie :(    Postaram się dodać coś w czwartek :)
Bardzo wam dziękuje, za wszystkie komentarze, i mam nadzieję, że będzie ich więćej <3


Jack obeserwował rudowłosą jeszcze przez parę dni. Nie widziała go, i strażnik ciągle zastanawiał się jak powiedzieć dziewczynie, że jest w niebezpieczeństwie. Z tego co zrozumiał, była to księżniczka Arendelle, a na imię miała Anna. Wiele razy widywało ją na korytarzach, wraz z blond mężyczną, najwyraźniej jej narzeczonym. Mimo, że próbował, Jack nie mógł odpędzić od siebie także obrazu pięknej dziewczyny, którą z ukrycia widział. Przyłapywał się, że zamiast szukać sposobu na porozumienie się z Anną, błądził po zamku w nadziei, na spotkanie tajemniczej nieznajomej. Szedł właśnie korytarzem, kiedy usłyszał za sobą szept. Obrócił się, ale nikogo nie zobaczył. Ruszył dalej, ale tym razem ktoś wyraźnie powiedział jego imię.
Znał ten głos.
Za nim stał Zając. Miał mniej zaczepną mine niż zwykle, i wydawał się poddenerwowany.
- Co Ty tu robisz? - spytał Jack.
- Nie jestem tu naprawdę. To jakby taki hologram. Jak Ci idzie? - odparł Zając.
- Znalazłem Obdarzoną osobę. Ale ona mnie nie widzi - powiedział strażnik.
- Musisz jak najszybicej się z nią skontaktować. Jakkolwiek. - strażnik Nadziei nie próbwał udawać, że jest spokojny. Jack wyczuł, że coś nie gra.
- O co chodzi? - zapytał.
- Piasek się spóźnił. Dziewczyna, która miała moc ognia została już pochłonięta. Zębuszka i North nie mają na razie niczego. A osoba którą ja znalazłem mi nie wierzy i cały czas za nią latam. Na dodatek Mikołaj dostał zawiadomienie od Yeti, że coś spustoszyło naszą baze. To na pewno Ciemność - wyjaśnił szarak.
- Postaram się. Lada moment, i będzie po wszystkim- obiecał chłopak, mocniej ściskając laskę.
- Po wszystkim. Oby na naszą korzyść - mruknął Zając i rozpłynął się w powietrzu.

                                                                 ***
Anna siedziała naburmuszona na świeżym sianie w stajni.
- Musisz pogodzić się z Elsą. A jeśli ona mówi prawdę? - uspokajał ją Kristoff, siedzący koło niej.
- Nie rozumiesz.. Ona zniszczyła nasz ślub! - wybuchła rudowłosa. Narzeczony delikatnie ją objął.
- Ślub.. to ślub. Coś naprawdę ważnego, ale zdarza się raz w życiu. A Elsa to Twoja siostra. Była jest i będzie. I myślę, że... że bez względu na wszystko nie możecie się długo sprzeczać. Naprawdę chcecie, żeby powtórzyła się sytuacja sprzed dwóch lat?-spytał.
- Masz racje. Musimy się pogodzić.. ale co ze ślubem? - odparła. Kristoff wyjął z kieszeni kawałek sznurka. Zawiązał go na palcu dziewczyny.
- Ogłaszam nas mężem i żoną~! - wykrzyknął a Anna wybuchła śmiechem. Nachyliła się mocno pocałowała narzeczonego. Po chwili stracili równowagę i padli na siano.
- Muszę już iśc- powiedziała Anna i mimo protestów Kristoffa wstała, pomachała mu i wybiegła.
                                                               ***
W tym samym czasie,Jack porozglądał się po korytarzu. Czysto. Uchylił drzwi i wszedł do komnaty dziewczyny. Miał opracowany świetny plan, który powinien zadziałać. Czas szybko uciekał. Zdecydowanie za szybko.
Jack rozglądał się po komnacie rudowłosej dziewczyn. Oprócz niego nikogo nie było.W promieniach księżyca jego włosy lekko błyszczały. Strażnik miał opracowany plan.Skoro nie mogła go zobaczyć, musiał zostawić jej jakiś znak. Powiedzieć jej, w jakim jest niebezpieczeństwie.
- Kim jesteś, i co do cholery robisz w komnacie mojej siostry? - usłyszał za sobą głos. Odwrócił się i spojrzał prosto w oczy Elsy.
- Ty mnie widzisz? - spytał zaskoczony. Po chwili doszło również do niego, że patrzy w oczy ślicznej nieznajomej. Elsa zmarszczyła brwi.
- Czemu miałabym Cię nie widzieć? I pytam ponownie. Co tu robisz?!- zawołała z zaciętą miną. Jack przybrał swój nonszalancki uśmieszek.
- Nikt inny mnie nie widzi. A powodu dla których tu jestem, nie powinny zajmować Twojej ślicznej główki - zaśmiał się z nutą złośliwości.
- Jako królowa, nakazuję Ci natychmiast stąd odejść, Ty nieokrzesany ośle!- warknęła.
- A jak nie to co? Słuchaj, mam ważną sprawę do Twojej siostry, ważą się losy świata i te sprawy. Więc wrzuć na luz, i zajmij się czym tam zajumje się królowa- odparł opierając laskę na ramieniu. Elsa zadygotała.
- Jeśli stąd zaraz nie odejdziesz, będę zmuszona się Ciebie pozbyć, w mniej przyjemny sposób. Ostatnia szansa- mimo narastającej frustracji, dziewczyna siliła się na królewski ton. Jack wzleciał do góry, ku jej zdziwieniu. Po chwili pomyślała jakie ma moce, i o innych magicznych sprawach, więc przestało ją to dziwić.
- A to! - warknęła i strzeliła lodowym promieniem. Jack uchylił się, by wylądować na wprost Elsy. Zrozumiał, jaki popełnił błąd. I ile cennego czasu stracił szukając sposobu by porozumieć się z Anną.
- To Ty masz dar- wyszeptał.
- Odejdź - warknęła.
- Musisz iść ze mną, ważą się losy świata. Myślałem, że to Twoja siostra, ale to Ty. Idzemy- zarządził.
- Nigdzie się nie ruszam. - zaparła się Elsa. Jack mial jej po mału dośc.
- Słuchaj. Nie wiem jak Cię wychowano, i jaka rozpuszczona jesteś, ale wiem, że masz iść ze mną. A jak jesteś zła, to się wyżyj na kimś innym, i zmień zrób sobie kolekcje lodowych rzeźb- powiedział. Cały pokój w chwili pokrył się lodem i szronem.
- Nie mów tak. Nic nie może mi zagrażać. Jednym zagrożeniem dla królestwa jestem ja- odparła.
- Okej. Pokaże Ci coś. - Jack machnął laską i wyczarował troche śniegu. Elsa patrzyła na to jak zaczarowana.
- To Ty! To Ty zepsułeś ślub Anny! - krzyknęła zła.
- Oj, odrazu zepsułem. Chciałem, żeby obdarzona osoba się ujawniła. I tyle - powiedział ze stoickim spokojem.
- Przez Ciebie moja siostra mnie nienawidzi! Tylko dzięki niej umiem utrzymać kontrolę. Nie wiem kim jesteś, ale wynoś się stąd!- wrzasnęła. Koło niej zaczęły wirowac płatki śniegu.
- Nie mogę! Mam misje, a Ty jak widać , we mnie wierzysz. A dopóki wierzysz, będziesz mnie widzieć- odrzekł twardo. Dziewczyna zamknęła oczy.
- Ja - zaczęła mówić. Jack w głębi duszy wiedział, co ma na myśli Elsa
- Ja w Ciebie nie wierzę! - wykrzyczała. Każde słowo kłuło Jacka w serce. Po chwili Elsa otworzyła oczy. Była sama w pokoju. Machnięciem ręki usunęła lód i wyszła. Nie wiedziała, że w pokoju został Jack, próbujący coś do niej powiedzieć.

                                                                      ***
Elsa nie mogła spać.Za każdym razem gdy zamykała oczy widziała twarz tajemniczego chłopaka. Na dodatek od paru dni nękał ją koszmar, w którym stała w mroku, sama i słyszała przerażający śmiech. Minęła godzin, druga,trzecia aż w końcu dziewczynie udało się zasnąć.
Szła po leśnej ścieżce. Drzewa za nią zamarzały, a kwiaty uginały się pod śniegiem. Nagle dostrzegła piękną dziewczynę siedzącą niedaleko. Jak zahipnotyzowana, Elsa podeszła do niej. Nieznajoma miała piękne miodowe loki, które spływały po jej plecach. Na sobie miałą złotą suknie, która rozlewała się na ziemi, więc wydawało się, jakby dziewczyna wynurzała się ze złotej tafli. Promieniał od niej dziwny, ale kojący blask.
- Kim jesteś? - spytała Elsa. Dziewczyna odwróciła się do niej. Była prześliczna. Brązowe oczy, ze złotymi ognikami patrzyły poważnie na królową.
- Musisz mu zaufać- odparła nieznajoma.
- Komu? - spytała zdezorientowana Elsa. Dziewczyna uśmiechnęła się smutna.
-Jackowi. Tak ma na imię ten chłopak. Bądź ostrożna. Nie pozwólcie by moja ofiara poszła na marne- prosiła. Elsa nagle poczuła jak coś odciąga ją od dziewczyny.
- Jak Ci na imię? - zawołała do niej.
- Rea- odparła dziewczyna. Nagle słońce zaszło, a las pogrążył się w mroku. Rea również przestała błyszczeć. Przerażenie wtargnęło na jej twarz, kiedy z ciemności wyłoniły się dwie macki i ją oplątały. Elsa chciała coś zrobić, ale nie mogła się ruszyć.
- Zaufaj mu! - krzyknęła Rea i na raz wszystko pogrążyło się w ciemności.
Elsa obudziła się z krzykiem na ustach. Oddychała ciężko. Jej komnata była oblodzona. Nie zastanawiając wybiegła na balkon. Księżyc jasno świecił i oświetlał twarz Elsy.
- Wierzę w Ciebie- powiedziała. Rozglądnęła się, ale nikogo nie zobaczyła.
- Wierzę w Ciebie rozumiesz? Wierzę! - krzyknęła.
- No i dobrze- usłyszała za sobą głos. Odwróciła się.
Ujrzała Jacka.

3 komentarze:

  1. Pfff, ale skoro go pocałowała, i spadli na siano, to po co przerywali...;P
    skojarzenia everywhere!;*
    Ojejku, jaki superaśny rozdzialik<3 Bomba!^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Co wy macie z tymi skojarzeniami?! Nie wiem dlaczego, ale najbardziej spodobała mi się końcówka rozdziału. Oczywiście cały jest cudny. Życzę miłego zimowiska. Bawcie się dobrze, ja na wasze wpisu cierpliwie poczekam ;-) Mnie za to zaraz po powrocie do szkoły zawalono tyloma sprawami... Nie tylko "czystoszkolnymi".

    OdpowiedzUsuń
  3. Supcio cud miod i orzeszki [cytujac Ole Frost].
    Koncowka i moment z sianem - the best.
    Wiecej i milego zimowiska !

    OdpowiedzUsuń