wtorek, 3 lutego 2015
Rozdział szósty
Nowy rodział! ( Tak wiem Domi- miał być przed 18, a jest po) Nie zabijaj!
Świeciło jasne słońce. Jego promienie padały na wielki weselny namiot. Na dziedzińcu stały poukładane białe krzesła, a na środku- pomiędzy nimi, od wejścia do pałacu, aż do oplecionej różami altany. To w niej , Kristoff i Anna mieli powiedzieć sobie tak. Kristoff po kilku dniach wydobrzał, więc ślub przyspieszono, by przed nim nie doszło do kolejych katastrof. Goście zaczęli się już schodzić- na szczęście nie usłyszeli głośnego krzyku który wydała z siebie panna młoda.
Anna oddychała ciężko cała zaaferowana. Jej włosy wciąż były w wielkim nieładzie, zgubila naszyjnik, a w buciku złamał jej się obcas, jednym słowem- "szczęście" panny młodej. Obok niej stała Elsa, próbując ją uspokoić.
- Aniu, wszystko będzie dobrze. Masz drugą parę butów na przebranie, naszyjnik leży o tam, pod stołem, a Twoją fryzurą już się zajmiemy. - łagodziła królowa. Ona była już gotowa, i Ci którzy ją mijali odwracali głowy by bliżej jej się przyjrzeć. Tak pięknie jeszcze nie wyglądała. Miała na sobie suknie w odcieniach błękitu oraz granatu. Kreacja była dopasowana, z lekko rozkloszowanym dołem. Z tyłu miała długie wycięcie do połowy pleców, a w nie po przetykane srebrne nici. Góra sukni była jasnoniebieska, a wraz z długością robiła się ciemniejsza, aż w końcu na samym dole wpadała w czerń. Część jej włosów była upięta, a reszta spływała po jej plecach. Zastanawiała się, czy taki strój jest odpowiedni, ale Anna zagroziła, że jeśli Elsa nie włoży tej sukni, ona jej ją założy i to siłą.
- Masz racje. To w końcu tylko najważniejszy dzień w moim życiu, będę go pamiętała do ostatnich dni, moje dzieci będą o niego pytać, ludzie w królestwie będa gadać, a ja mogę się wywalić w drodze do ołtarza, albo zgubić obrączk, albo.. albo.- Anna zerwała się z krzesła, nim Elsa skończyła jej fryzurę, w efekcie mnóstwo wolnych kosmyków latało dookoła jej głowy. Królowa wstała, podeszła do siostry i złapała ją za ręce.
- Anno. To niewątpliwie jeden z najważniejszych dni w Twoim życiu. Wiem, co czujesz. Ja też ogromnie stresowałam się przed koronacją. I to nie tylko przez moje moce. Bałam się. Ale nie możesz pozowolić, by strach i stres zniszczyly Twój wielki dzień. Dokończę fryzurę, ubierzesz się i wyjdziesz za swojego ukochanego. - powiedziała patrząc siostrze w oczy.
- Masz racje. Strach ani stres nie zepsują mi mojego dnia! Dokończ fryzurę i pójdę się ubrać...- dziewczyna nagle pobladła.
- O.. mój.... suknia! Będę wyglądała jak ciastko. Na wpół zwrócone. Przez stan Kristoffa w ogóle się nad tym nie zastanawiałam. Spokojnie Anno.. lubisz ciastka co nie? - rudowłosa zaczęła gadać sama do siebie.
- Hej Anna! Jak tam ma się nasza panna młoda? A suknie już widziałaś? - do komnaty wszedł Olaf. Na szyi miał czarną muszkę.
- Niestety tak..Będę ciastkiem! - krzyknęła. Bałwanek spojrzał na nią zaskoczony.
- Elso? Przerobiłaś znowu suknie? O! To teraz będziesz takim ciastkiem. Z kremem czy bez? - pytał Olaf.
- Znowu? Elsa? - Anna spojrzała na nią znacząco. Królowa rozpięła pokrowiec suknii.
- Ja.. trochę ją zmieniłam - odparła. Rudowłosa wstrzymała oddech. Suknia była idealna. Anna z piskiem przytuliła siostrę.
- Dziekuje, dziękuje, dziękuje! Jest idealna! Zaraz która godzina? Matko, spóźnię się na mój własny ślub!- wzdrygnęła się. Elsa w mgnieniu oka dokończyła jej fryzurę. Włosy Anny zostały spięte w luźny kok, którego pojedyńcze cieniutkie pasma otulały twarz dziewczyny. Wyglądała bajecznie. Szybko zbiegły na dół. Tuż przed drzwami, stali strażnicy, gotowi by otworzyć drzwi.
- Gotowa? - spytała Elsa.
- Gotowa - odpowiedziała Anna.
***
Jack szybował nad Arendelle. Kolejne dni. I nic. Próbował znaleźć coś w pałacu, ale nie mógł trafić na nic. Zero magii. Jakby wyparowała. Robił właśnie kolejne kółko, kiedy jego wzrok przykuł dziedziniec pałacu. Przy altanie, do której prowadził biały dywan, stała para.
- Impreza? Beze mnie? - mruknął i na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech. Zleciał na ziemię i stanął za altaną.
- Przebyliście długą drogę, lecz teraz przed całą ludnością Arendelle, przed Bogiem i wami samymi, przysięgniecie sobie miłośc, wierność, i uczciwość małżeńską..- mówił ksiądz. Jack wpadł na pomysł jak zdemaskować osobę z mocami. Zaczął potrząsać laską, przekonany, że kiedy osoba obdarzona ujrzy śnieg jakimś sposobem się ujawni. Na niebie pojawiły się chmury. Śnieg mocno sypał, ale Jack schowany za altaną, nie wiedział jakie szkody wyrządza jego moc. Cały dziedziniec zamarzł. Altana przewrócila się pod wpływem wiatru. Kwiaty z wazonami pospadły, a wielkie wały śniegu uderzały o mury pałacu.
- El..!- krzyczała Anna. Jack nie był pewien czy dobrze uslyszał. Chciał się wsłuchać, ale tuż obok niego pojawił się mały chłopiec.
- Będę krzyczeć - obwieścił.
- Nie młody, no nie rób tego- przekonywał Jack. Nagle chłopiec odwrócił się i uciekł. Jack chcial za nim iśc, ale poślizgnął się i wylądował w zaspie.
W tym samym czasie Elsa próbowała powstrzymać wichurę. Ale na nic.
- Wszyscy do środka! - krzyknęła najgłośniej jak potrafiła.
***
Dziedziniec był pełen śniegu. Złamane krzesła, rozbite wazony i przewrócona altana- tyle zostało z wymarzonego dnia Anny. Kiedy śnieżna burza dobiegła końca, ludzie wrócili do swoich domów. Anna siedziała przy kominku w bibliotece. Koło niej stała Elsa.
- Anno.. to naprawdę nie ja! - powiedziała. Rudowłosa milczała i ze wściekłą miną wpatrywała się w ogień.
- Było idealnie... mieliśmy powiedzieć sobie "tak"... ale nie. Musiałaś to zniszczyć! - wybuchła.
- To nie ja! - odparła Elsa.
- Jasne! Był piękny słoneczny dzień, i nagle buch! Burza śnieżna pojawiła się znikąd? W środku lata?
- Wiem, jak to wygląda, ale.. - zaczęła królowa.
- Jak mogłaś zrujnować mój ślub! Nie chciałaś bym była z Kristoffem? Jako jedyna w królestwie masz moce, i nawet się nie przyznasz? - warknęła Anna. Twarz Elsy stężała.
- Nie przyznam się do czegoś czego nie zrobiłam- odparła. Na podłodze zaczął rozprzestrzeniać się lód.
- Widzisz? Nawet teraz nad tym nie panujesz! Nigdy tak naprawdę na tym nie zapanowałaś i nie zapanujesz! - krzyknęła Anna.
- Dosyć! - warknęła Elsa. Płomień w kominku zgasł.
- Jestem Twoją siostrą i w dodatku królową. Możesz myśleć co chcesz, ale ja tego nie zrobiłam. I nie będę Ci się z niczego tłumaczyć!- krzyknęła i wściekła wyszła na korytarz. Nie świadoma, że za zasłoną na przeciwko drzwi stał młody chłopak ruszyła korytarzem. Jack zdążył się jej jednak przyjrzeć.Piękna twarz nieznajomej wciąż migała mu przed oczami. Chwiejnym krokiem wszedł do komnaty. Była cała oblodzona, a na jednym z foteli siedziała rudowłosa dziewczyna. Jack przeanalizował sytuajcę. Oblodzona komnata, a w niej dziewczyna. Frost uśmiechnął się i był już pewien.
Znalazł obdarzoną osobę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3:)
OdpowiedzUsuńKarolino... Masz jakieś ostatnie życzenie? 3:)
Oczywiście, że żartuję. Jestem zbyt otumaniona by zabić.
Queen^^
Ale rozdział świetny! Potrafię to stwierdzić nawet w moim stanie ~.~
OdpowiedzUsuńQueen^^
Ojojojojoj! Supcio, tylko szkoda Anki i Krisa. :(
OdpowiedzUsuńJack chyba trafił na złą osóbkę, bo pewnie pomyślał, że tą obdarzoną mocami dziewczyną, jest właśnie Anna.
Szybki next!
Domi czym ty jesteś otumaniona? O.o
OdpowiedzUsuńRozdział cudny, ale Jack chyba rzeczywiście się pomylił. No i Anka też. Szkoda tego ślubu i bezsensownej kłótni sióstr... A jak Kristoff się trzyma? Niech przemówi księżniczce do rozumu -,- Czekam na nexta! ^.^
Życiem. Okazało się, że jestem chora, więc...
UsuńSpodziewajcie się rozdziału!;)
To ja nie wiem czy mam ci życzyć zdrowia czy nie xD Skoro rozdziały są jak jesteś chora xD Nie no życzę, życzę. Mnie otumanili szczepionką O.o Przed chwilą...
UsuńBiedna...
UsuńSzczepionki to ZŁOO O.oDziękuję;*
Ogromne ZŁOOO -,- Ramię potwierdza xD Nie to, że jestem histeryczką, nie lubię tego po prostu.
UsuńProszę. Czekam na twój rozdział :3 Twój też Lady Dream ;-*