wtorek, 17 marca 2015

Rozdział dziesiąty cz. I


Kolejny rozdzialik ^^ A raczej cz. I - druga w sobotę. (P.S ten rozdział jest za weekend) 
Bardzo proszę o komentowanie, bo 1 komentarz= więcej weny <3


Jack stał wpatrzony w Mroka. Przecież go pokonali.. Co on tu do licha robił? Chłopak mocniej ścisnął laskę.
- Wypuść ją Mrok. Już raz skopałem Ci tyłek. Chcesz powtórki? - zapytał wściekły. Jego dawny wróg okrążył Elsę i pojawił się tuż przed chłopakiem.
- Jack, Jack, Jack - zanucił cicho Mrok. - Nie jestem tu by walczyć. To co widzisz, to jedynie cień tego co po mnie zostało. 
- Więc po co tu jesteś? - warknął Jack mrużąc oczy. Mrok wyciągnął rękę i wskazał na księżyc.
- Księżycu, jak miło, że wpadłeś. Też chcesz posłuchać mojej historii? - zapytał chichocząc jak wariat. Elsa popatrzyła pytająco na Jacka, jednak ten twardo wpatrywał się w cień.
- Gadaj o co chodzi!- krzyknął w końcu chłopak wyrzucając lodowy promień. Lód wbił się w Mrok, odrzucając go w tył. Po chwili mężczyzna wstał.
- Jestem tu by Cię ostrzec i nakłonić do kapitulacji.- wyjaśnił z tajemniczym uśmiechem.
- Chodzi o Ciemność? To nie Twój interes. - odparł nonszalancko opierając się o laskę. 
- Spójrz prawdzie w oczy. Wiesz jak się narodziłem? Zanim Ciemność została zepchnięta pod ziemię, uroniła jedną łzę. Ja narodziłem się z tej łzy! Ledwo mnie pokonaliście, a powstałem z jednej małej łzy Ciemności. Więc jak chcecie pokonać ją? Weźmy pod uwagę, że ona ponad czterysta lat, może więcej czekała i zbierała siły. - zańczył Mrok ciężko oddychając.
- Ostatnio uwięzienie jej zebrało ofiarę. Jeśli będzie trzeba, sam się poświęcę- odparł cicho Jack.
- Przed trzystu laty straciłeś siostrę. Dzisiaj, można powiedzieć kolejną, a mimo to wciąż chcesz walczyć? Proszę bardzo. Weź, to i przeczytaj kiedy nadejdzie czas- powiedział kpiąco Mrok, podając strażnikowi czarną kopertę. Cień pchnął Elsę w stronę Jacka i zniknął w chumrze czarnego pyłu.
- Nic Ci nie jest? - zapytał strażnik królową. Dziewczyna pokręciła przecząco głową.
- Wracajmy do zamku- zarządził strażnik.
Po chwili w milczeniu szli przez pola.

                                                                   ***
Stoi na tafli lodowiska. Wesoło ślizga się z siostrą, której brązowe włosy mokre są od śniegu.
- Jack! Popatrz jak jeżdżę! - zawoałała wesoło się ślizgając. Chłopak podjechał, potarmoszył jej czuprynę i prześlizgnął się na drugi brzeg.
- Jack?- usłyszał znowu. Odwrócił się i oniemiał. Pod jego siostrą zaczął kruszyć się lód. Zaczął biec, co chwila potykając się na śliskim lodzie. Wydawało mu się, że coś ciągnie go w tył. Zza jego siostry zaczęła wyłaniać się czarna mgła.
- Nie!- krzyknął w tym momencie w którym tafla załamała się pod jego siostrą. Przerażony w końcu dobiegł do dziury. Widział spadające na dno ciało siostry. Chciał wskoczyć za nią, ale lód nagle się zcalił. Przed jego oczami zaczęły przepływać obrazy. Pogrzeb, żałoba. Potem spokój, poznanie dziewczyny. Szczęśliwe życie, ślub rodzina.
- Nie! - wrzasnął. Po chwili usłyszał nad sobą głos.
- Gdybyś jej nie uratował, tak potem potoczyłoby się twoje życie. Szczęśliwy dom, rodzina- miałbyś to wszystko zamiast samotnej tułaczki przez ponad trzysta lat. Przyłącz się do mnie, a oddam Ci twoje szczęśliwe życie. - wyszeptał kobiecy głos.
- W życiu!- warknął i poczuł jak zamykają mu się oczy

                                                                 ***
Jack wyrwał się z koszmaru. Nieraz śniła mu się siostra, po tym jak odzyskał wspomnienia. Cieszył się, że ją uratował, ale czasem potwornie za nią tęsknił. Usiadł na kanapie, na której spał.
- Jack? - Elsa się obudziła.
- Śpij dalej. Nic mi nie jest- odparł przejeżdżając ręką po włosach, które lśnił na srebrno od światła księżyca. Królowa wiedziała jednak, że coś jest nie tak. Było to widać po jego oczach, zachowaniu - to jak nerowo zaciskał pięści i przygryzał wargi. Dziewczyna wstała, podeszła do kanapy i usiadła koło Jack'a.
- Widzę, że coś jest nie tak. Masz mnie za głupią czy co? - spytała marszcząc brwi.
- Śniła mi się siostra. - przyznał.
- Siostra? Ten cały Mrok o niej mówił, prawda?
- Tak. Widzisz, strażnikiem nie zostaje się z dnia na dzień. Ja... umarłem - odpowiedział odwracając wzrok. Elsa wpatrywała sie w niego zdumiona i zszkowana.
- Umarłeś? - nie dowierzała.
- Bawiłem się z siostrą na zamrzniętym jeziorze. W pewnym momencie lód zaczął pod nią pękać. Wziąłem kij, i zamieniłem nas miejscami. Nie minęła chwila, a lód się załamał. Chciałem wrócić na powierzchnie, ale coś ciągnęło mnie na dół. Wydawało mi się, że utknąłem w lodowatym kaftenia. Woda zaczęła wpływać mi do płuc.. A Potem zacząłem się wynurzać i.. nic nie pamiętałem. Wcześniej miałem ciemne włosy i oczy, a po wynurzeniu były takie jak teraz. Nie wiem ile czasu minęło odkąd wpadłem do wody. Na tym lodowisku po raz ostatniu widziałem moją siostrę- opowiedział zakładając ręce na piersi. Elsa dotknęła jego ręki.
- Postąpiłeś jak bohater. - powiedziała tylko.
- Też ta myślałem... ale potem zacząłem się zastanawiać co się z nią stało? Czy czuła poczucie winy, bo to ja zamiast niej wpadłem do wody i się utopiłem? - zastanawiał się na głos.
- Jack posłuchaj mnie. Co się stało to się nie odstanie. Zostałeś strażnikiem, i były u temu powody. Postąpiłeś szlachetnie, uratowałeś życie swojej siostrze. Nawet jeśli zadajesz sobie pytania, nie poznasz na nie odpowiedzi. Nie można odpowiedzieć na pytanie "co by było gdyby". Rozumiesz? - spytała patrząc mu w oczy. Chłopak powoli kiwnął głową.
- Idź spać. Jutro ciężki dzień. Nie możemy pozwolić by Ciemność niemieszała nam w głowach, bo się nie wyspaliśmy. No, że ja się nie wyspałam - stwierdziła. Jack uśmiechnął się.
- Idę się przejść- powiedział i nie czekając na reację dziewczyny wyszedł przez balkon.

                                                                          ***
Elsa wściekła wyszła z kolejnego posiedzenia Rady. Miało to być "niewinne" przeglądanie poczty, lecz skończyło się na długich listach kandydatów na męża królowej. Ile razy musiała powtarzać, że sama kogoś znajdzie, a raczej nie znajdzie? Nie miała ochoty ma małżeństwo i nie czuła potrzeby by przez najbliższe lata mieć chociaż ukochanego! Z dumnie podniesioną głową kroczyła przez korytarz. Nagle zza rogu wyskoczyła Anna.
- Elso, mogę Cię prosić na sekundkę? - spytała nerwowo rozglądając się na prawo i lewo. Elsa podniosła brwi, i ruszyła za siostrą.
- O co chodzi? - spytała królowa, gdy w końcu ona i Anna doszły na miejsce. Rudwłosa szybko zamknęła drzwi od swojej komnaty.
- Elso.. jest taka mała sprawa.. To znaczy, może wielka, albo może mała, no sama nie wiem, bo wiesz jak to jest. Czasem coś wydaje się małą sprawą a jest wielkie...- zaczęła paplać typowym dla siebie sposobem. Siostra położyła jej ręce na ramionach i łagodnie się roześmiała.
- Siostrzyczko spokonie! - odparła leniwie wyczarowywując małe płatki śniegu.
- Em... nie wiem jak Ci to powiedzieć ale...- Anna się zaczerwieniła, po czym spuściła wzrok.
- Jesteś w ciąży?! - Elsa wyrzuciła z siebie myśl która chodziła jej po głowie. Rudowłosa odskoczyła w tył.
- Co? Nie!.. Ja i Kristoff... Elso! - odchrząknęła cała się rumieniąc.
- Więc o co chodzi? - spytała również się czerwieniąc. Anna przystąpiła z nogi na nogę.
- Uważają Cię za szaloną. W sensie- o rany ona ma świra! - wypaliła szybko. Elsie opadła szczęka.
- Jak to? Nib...niby czemu? - odparła, ale zaraz domyśliła się o co chodzi.
- Widują Cię jak rozmawiasz sama ze sobą. Mówisz do pustej ściany. I tak dalej...- powiedziała rudowłosa. Elsa uniosła głowę.
- Kto tak twierdzi? - spytała.
- Rada. Przechodziłam obok i usłyszłam jak gadali- odparła spuszczając głowę.
- Muszę iść. Mam coś do załatwienia- odpowiedziała głucho Elsa i szybkim krokiem wyszła z komnaty,
Nagle dopadł ją ostry ból głowy. Upadła na kolana.
Stoi przed Ciemnością. Jej miodowe loki powiewają kiedy używa mocy. Ciemność zaczyna ją pochłaniać, ale strażniczka się nie daje. Czarne macki są już prawie pod ziemią, gdzie nie mogą szerzyć zła. Strażniczka ciężko oddycha, a łzy spływają jej po policzkach. Jej ciało płonie, a ból rozprzestrzenia się na każdym centymetrze jej ciała. Ciemność jest już praktycznie pod ziemią. Dziewczyna chce przerwać, ale wtedy macki znowu wychodzą na powierzchnie. Strażniczka powoli schodzi pod ziemię. Rzuca ostatnie tęskne spojrzenie na powierzchnie. Używa pełni mocy. Ziemia się nad nią zamyka, a ona martwa opada.
Elsa chwyciła się za serce. Co to było? Po chwili zobaczyła pędzącego ku niej Jacka. Nim zdążyła coś zrobić chłopak przyciągnął ją do siebie, po czym zrobił coś czego dziewczyna się nie spodziewała.
Pocałował ją.

5 komentarzy:

  1. (tu wstaw sobie uśmiech Minora kiedy odstawione weszłyśmy na świetlicę)
    Woooooooow :D a będzie to, co ja myślę, że będzie? :D to co pisałaś wczoraj na wychowawczej? B-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ajajaj ;3
    Ale mam do nadrobienia! A każą mi iść spać >.<
    Cudny rozdział, oczywiście końcówka najlepsza :3 Tylko co powie rada na to, że Elsę całuje powietrze?! 0.0

    OdpowiedzUsuń