Nowy rozdział! Heh....
Elsa ledwo nadążała za Anną. Rude włosy jej siostry wesoło podskakiwały na jej plecach, kiedy ta pędziła do komnaty, w której znajdowała się jej suknia. W końcu uradowana dobiegła na miejsce.
- Nie mogę się doczekać żeby ją zobaczyć! Suknie robiła sama Vanes 'la Coutire. - Anna praktycznie podskakiwała w miejscu. Elsa dotknęła jej ramienia.
- Spokojnie. Już zobaczmy Twoją suknie- odparła królowa. Podeszła do wielkiej skrzyni w której suknia była transportowana. Wyjęła z niej suknie w bordowym pokorowcu. Powiesiła go i zaczęła odpinać guziki.
- Gotowa? - spytała Anne
- Tak, tak, tak ,tak!- wykrzyknęła machając rękami. Elsa odpieła ostatni guzik, i otworzyła pokrowiec. Anna przestała podskakiwać i wpatrywała się w suknie zdezorientowana i zaskoczona.
Zamiast wymażonej sukni, jej oczom ukazała się wielka masa pomarańczowo-białych koronek, z dodatkiem pereł i sztucznych krysztalków. Suknia miała ogromne bufiaste rękawy, z wszytymi bez ładu i składu kryształkami. Elsie bardziej to wyglądało, zwróconą przez kogoś waniliowo-marchewkową babeczkę, niż na suknie ślubną.
- Jest... ona.. jest niepowtarzalna- rzekła Elsa to Anny. Rudowłosa usiadła na krześle niedaleko sukni.
- Nie tak sobie ją wyobrażałam. Nie będę panną młodą. Będę jakimś ochydnm przesłodzonym ciastkiem!- w oczach księżniczki zaszkliły się łzy.
- Och Anno- Elsa podeszła do siostry i mocno ją przytuliła.
- Bo wiesz.. odkąd byłam mała wyobrażałam sobie jak mógłby wyglądać mój ślub. Zawsze wyobrażałam sobie siebie, w pięknej suknii.. ojca który prowadza mnie do ołtarza. No rozumiesz? - spytała swoją siostrę.
- Wiesz, w dziecinstwie myślałam tylko o tym, żeby nikogo nie skrzywdzić - odparła Elsa. Obie siostry mocno się przytuliły.
- Nie martw się, skombinujemy inną suknie- królowa pocieszała siostrę.
- Jak? Ślub za niecały tydzień wychodzę za mąż? Nie zdążymy zamówić nowej - rudowłosa pociągnęła nosem.
- Coś wymyślimy - odrzekła Elsa. Wstała i chwyciła Annę za rękę.
- Chodź. Są tosty na śniadanie. Twoje ulubione- zachęcała. Po chwili i ona i Anna ruszyły na śniadanie.
***
- Jesteś pewien, że to bezpieczne? - Jack spojrzał krytycznie na portal przez który zaraz miał przejść.
- No daj spokój. Podróżowałeś nimi mnóstwo razy- odparł Święty podpierając się pod boki.
- Tak, ale nie do jakieś krainy gdzie czas płynie inczej, i gdzie jest dziewczyna o niezwykłych mocach, której stan psychiczny będzie decydował o losach świata - Frost patrzył na sytuację zupełnie inaczej.
- Wiedziałem , że wymięknie- Zając triumfująco spojrzała na chłopaka.
- Nawet nie wiem jak wygląda ta dziewczyna! - dodał strażnik.
- Koko- strażnik nadziei zaczął udawać kurę, spoglądając zaczepnie na Jack'a
- Ach tak? To patrz- białowłosy chwycił swoją laskę i wskoczył do portalu. Po chwili stał już na pomoście. Wszędzie tłoczyli się ludzie. Jakiś mały, czarnowłosy chłopiec w za dużej czapce, krzyczał na cały głos.
- Książe Hans wypuszczony na wolność po zbrodniach w Arendelle! - czapka opadła na czoło chłopca. Jack przyjrzał się bliżej światu. Wydawało mu się, że cofną się do średniowiecza.
- Hej mały- zagadnął chłopca. Ten spojrzał na niego wielkimi oczami.
- Kim Ty jesteś? - zapytał.
- To nie ważne. Słuchaj jesteśmy w Arendelle tak? - Jack leniwie machnął laską.
- Nie. To Nasturia. Arendelle jest trochę dalej - wyjaśnił chłopiec.
- Niech to szlag! "Portale są bezpieczne Jack, zawsze trafisz tam gdzie potrzeba" - przedrzeźniał Mikołaja.
- Jak trafić do tego Arendelle? - strażnik lekko się irytował.
- Zaraz odpływa statek. - malec wskazał na potężny okręt.
- Dzięki wielkie. A właśnie- czemu tak krzyczałeś?- spytał chłopca
- Za przekazywanie informacji dostaję zapłatę!- odparł malec dumny.
- Nie lepiej wydać takie informacje w gazecie? - podsunął Jack.
- Co to gazeta? -czarnowłosy chłopczyk spojrzał zdziwiony na strażnika.
- To takie złączone razem kartki papieru, z informacjami i rysunkami. - wyjaśnił.
- To dobry pomysł. Idę do pana Mostubiego! Paaa- krzyknął i uciekł. Jack spojrzał na odpływający statek.
- Chyba przyda im się pasażer na gape- powiedział sam do siebie i wzleciał nad podkład.
***
W Arendelle nastała już noc. Światło księżyca delikatnie padało na korytarz, po którym szła Elsa. Ciche kroki królowej ginęły w miękkim, bordowym dywanie.
- Cześć! - usłyszala za sobą głosi podskoczyła. Odwróciła się i zobaczyła bałwanka, którego dwa lata temu ożywiła.
- Olaf! Przestraszyłeś mnie. I trochę ciszej! - Elsa skarciła bałwanka.
- Idziesz do komnaty z tą taką okropną suknią? Ale współczuje Ani- Olaf spojrzał na królową pytająco.
- Tak. Chodź, pomożesz mi - dziewczyna ruszyła dalej, a jej śnieżny przyjaciel pobiegł za nią.
Po cichu weszła do komnaty. Wyjęła z pokorwca suknie i wzięła nożyczki. Najpierw odcięła rękawy, i pozbyła się koronek. Następnie odpruła perły i kryształki. Po chwili miała przed sobą prostą, białą suknie bez rękawów.
- Olaf, podaj mi proszę tą cieńką , pomarańczową wstążkę - porosiła bałwanka, który zajęty był robieniem aniołków na stercie koronek i świecidełek.
- Tak jest! - podał Elsie wstążkę. Ta przepasała ją w talii sukni. Następnie powiesila na wieszaku. Odetchnęła głęboko i skierowała rękę na suknie. Machnęła nią, a góra suknii, tuż przy dekolcie pokryła się małymi błyszczącymi kryształkami lodu. Suknia wyglądała teraz pięknie, ale skromnie.
- Ale ładne to co zrobiłaś- bałwanek podziwiał dzieło Elsy.
- A teraz szybciutko stąd idziemy. Rano Anna będzie miała niespodziankę- Elsa szybko wyszła z komnaty, nie zauważając, że został tam Olaf. Zamknęła drzwi i udała się do siebie. W połowie drogi, postanowiła zajrzeć komnaty siostry. Uchyliła drzwi, i zobaczyła słodko śpiącą rudowłosą. Dostrzegła jednak stojący koło jej łóżka jakiś cień. Nagle ktoś zatkał rękę usta Elsy, a drugą przytrzymał jej ręce.
- Nie wyrywaj się, bo nasza słodka Anna już nigdy się nie obudzi. Spróbuj użyć mocy, a mój sługa poderżnie jej gardło- usłszała głos.
Dobrze wiedziała do kogo należy
Hans.
On... TUTAJ! Jego tyłek powinien dawno zgnić w więzieniu!
OdpowiedzUsuńMasz trochę powtórzeń ale ogólnie rozdział super.
Ania
Gdzie powtórzeń? =D Tak na przyszłość pytam
UsuńWyjęła z niej suknie w bordowym pokrowcu. Powiesiła pokrowiec i zaczęła rozpinać guziki pokrowca.
Usuń- Gotowa? - spytała Anne
- Tak, tak, tak ,tak!- wykrzyknęła machając rękami. Elsa odpieła ostatni guzik, i otworzyła pokrowiec.
Z tym pokrowcem najbardziej rzuciło mi się w oczy. Przy czytaniu tak bardzo to nie przeszkadza ;-)
Ania
Już poprawiam :)
UsuńOch, brak mi słów... Takie to piękne, GE-NIAL-NE!!!<3<3<3 Zabiję cię, jeśli jutro nie wrzucisz nowego rozdziału!>.<
OdpowiedzUsuńI pamiętaj...
Nic między nami nie było!;P
"Ale tu gorąco..."
OdpowiedzUsuńHaha <3
Możesz zabijać :p
Nowy rozdział we wtorek
Siedzisz obok mnie ~,~ nie lekceważ mnie! 3:)
OdpowiedzUsuń,,No i to całe chodzenie po wybiegu...
Lewa, prawa. Lewa, prawa. Lewa, lewa... Lewa i KONIEC KARIERY!" :P :D
Nie zabijaj jej proszę o.o
OdpowiedzUsuńrozdział super :)
OdpowiedzUsuń